środa, 30 stycznia 2013

między domem a szpitalem

uff...w końcu w domu...w zasadzie nie wiem który dom jest bardziej moim domem, jednak polski dom daje mi więcej swobody w działaniu- nie ogranicza mnie bariera językowa, kulturowa.....wciąż mam tu większość swoich "zabawek" czyli umiłowaną pracownię do której zawsze chętnie wracam...

W poniedziałek byłam w szpitalnej przychodni. Wiadomo ze przeszłam zapalenie nerwu wzrokowego, Encorton zaleczył objawy, dodatkowo wdało się zapalenie spojówki (a nie trzeba było tak trzeć tego oka!)
Nie jestem pewna czy do końca wyleczyłam to zapalenie nerwu, okulista stwierdził że może ono współistnieć razem z zapaleniem spojówki ale ponieważ badanie pola widzenia i tak nie byłoby w tym momencie wiarygodne darujmy sobie zapalenie nerwu...innych objawów wskazujących na rzut nie było

Wczoraj cierpła mi lewa ręka, ale dziś jest już dobrze.
Noga która początkowo polepszyła się po Encortonie teraz znowu jest słabsza- powinnam się już chyba przyzwyczaić, ale to nie łatwe pogodzić się z kalectwem (no, może małym kalectwem, czy stałą dysfunkcją)

Z wizyty w szpitalu wyszłam zła...raczej rozgoryczona...za nim zostałam przyjęta w gabinecie spotkałam kilka miłych osób z obsługi oddziału- moją rehabilitantkę (nie żadna tam moja, ale ćwiczyła ze mną podczas ostatniego pobytu w szpitalu), panie pielęgniarki (przemiłe osoby) i jeszcze jedną miłą osóbkę choć nie wiem od jakiej roboty ona tam jest- w każdym razie miło się gawędziło w oczekiwaniu na przyjęcie w gabinecie
Słowa jednej pielęgniarki- "Dziewczyna! ja tam nie wierzę w to zapalenie spojówki, to przecież z zewnątrz wygląda na zapalenie nerwu...wiele razy się  naoglądałam, mamy tu 40 osób z programu i stale ktoś z TYM do nas przychodzi...tyle lat mojej praktyki...mówię ci przypilnuj sobie tego, bo wzrok jest bardzo ważny.."
Ale cóż ja mam poradzić- lekarz mówi że to wyłącznie spojówka, a ja nie mam zamiaru się przyznawać ze brałam encorton bo było kiepsko...czekam na rozwój wydarzeń, zakrapiam oczy, jest ciut lepiej

Przyznałam się ze jestem na rencie rehabilitacyjnej od grudnia, chcieli dać na rok, ale dostałam jedynie 6 miesięcy aby nie stracić przez to pracy...no, cóż nie wiedzieli ze i tak umowa w tym czasie się skończy...a wg pani doktor w szpitalu ta renta mi się nie należała !
Wydawało mi się że lubię tę lekarkę ale czasami mi się wydaje że jest bezczelna...albo ma mnie za idiotkę..."jak się pani czuje źle, proszę oglądać Słoneczny Patrol...ja tak robię i mi to pomaga (ironiczny śmiech z jej ust)"...
Super! Słoneczny Patrol lekiem na stwardnienie rozsiane...koń by się uśmiał...nie mam nawet siły tego komentować...a wydawało mi się że w szpitalach pracują jednak poważni ludzie, ech!




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz