środa, 9 stycznia 2013

oko

Wczoraj zaczęły sie jekieś dziwne rzeczy z lewym okiem- najpierw coś jakby wpadło do oka, widziałam za mgłą, dziś obudziłam się ze "sklejonym" okiem i oczywiście spuchniętym...
Zaczynam się martwić czy to nie zapalenie nerwu wzrokowego co równa się RZUT....
Matko Boska! tylko nie to! A szczególnie nie teraz, kiedy jestem za granica i nie mam ze sobą Europejskiej Karty Zdrowia, z resztą nawet z nią leczenie tu jest drogie...

Człowiek w tej chorobie staje się przewrażliwiony na swoim punkcie- coś strzyknie, coś zaboli a człowiek już kombinuje czy to nie rzut, i jak temu zapobiec...ta choroba zmusza do tego aby zajmować się samym sobą jak jajkiem

Kombinuję dalej- zaraz, zaraz...zwykle przy pozagałkowym zapaleniu nerwu wzrokowego bolała mnie głowa, i gdzieś jakby za gałkami ocznymi...ale również łzawiły- no, tak łzawiły bo jesli gałka oczna powiększona to wiadomo że będzie łzawić, reagować na zmiany....
Na razie oko NIE JEST twarde, ale wciąż mam jakąś białą plamkę w polu widzenia
Dziś ODPOCZYNEK! 
Dziś leżę plackiem, medytuję (pozytywne myśli podobno działają cuda), zaraz łyknę dawkę Milgammy, oczywiście Rutinoscorbin i magnez...może przez parę dni objawy tego NIE-WIADOMO-CZEGO miną...?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz